Giełdy w czasie pandemii covid-19

Tego nikt nie spodziewał się. Ekonomiści snuli prognozy rozwoju gospodarki, kursów akcji, cen surowców. Tymczasem czarny łabędź zniweczył misterną układankę prognoz i planów.

Świat w ogniu

Ogromny szok dla ludzkości wywołany pandemią koronawirusa Covid-19 przejdzie do historii. Świat się doświadcza największej recesji od czasów wielkiego kryzysu. Marzec 2020 roku był jednym z najgorszych miesięcy w historii giełd. Porównywalny z krachem giełdowym z 1929 roku, kryzysem naftowym w 1973 r., kryzysem azjatyckim z 1997 roku, bankructwem Lehman Brothers z 2008 roku. A jeszcze w połowie lutego świat ignorował koronawirusa paraliżującego Chiny, rozumując w kategoriach „moja chata z kraja”.
Na nic zdała się interwencja rezerwy federalnej obniżającej stopy procentowe i EBC, który zwiększył program skupu obligacji za nowo wykreowane pieniądze. Na rynkach finansowych zapanowała panika. Bessa na giełdach rozpoczęła się 24 lutego, po ogłoszeniu przez Włochy stanu epidemii i w ciągu 3-4 tygodni sprowadziła do historycznie niskich poziomów notowania większości horrendalnie drogich akcji. Indeks amerykańskiej giełdy Dow Jones stracił 36 proc. swej lutowej wartości. Drastyczne spadki kursów akcji miały miejsce również na innych giełdach - niemiecki DAX stracił 38 proc., francuski CAC40 - 38 proc., włoski FTSE MIB - 40 proc. a brytyjski FTSE100 - 33 proc. Również warszawska giełda notowała gigantyczne spadki notowań akcji. WIG20 w niecałe trzy tygodnie spadł o 783 punkty, tj. o 38 proc. a WIG o 35 proc.
Dramat na giełdach rozegrał się 12 marca, gdy Światowa Organizacja Zdrowia uznała epidemię wywołaną wirusem SARS-CoV-2 za pandemię. W ów czarny czwartek amerykański Dow Jones stracił blisko 10 proc. Giełda w Londynie spadła o 11 proc., we Frankfurcie i Paryżu po 12 proc. a w Mediolanie o 17 proc. W Japonii i Korei Południowej indeksy tąpnęły po 19 proc. Warszawska giełda otrzymała też bolesny cios - WIG20 spadł ponad 13 proc. czyli najwięcej w swej historii, natomiast WIG stracił blisko 13 proc. To była najgorsza sesja w historii GPW. W tym krytycznym dniu spośród spółek z indeksu WIG20 największe spadki kursów odnotowały akcje CD Projektu – o 18 proc., CCC – o 13 proc., LPP – o 11 proc., mBanku – o 10,7 proc. oraz Lotosu – o 10,5 proc.
W efekcie na giełdach, także Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie zrobiło się bardzo tanio. W przypadku spółek z WIG20 średnia relacja cena/zysk (P/E) spadła z 15,2 do 9,6. Na przykład dla akcji PKN Orlen wskaźnik P/E spadł do 4,2 a w przypadku KGHM do 4,1. Skutkiem bessy była też obniżka wskaźnika cena/wartość księgowa (P/BV). Dla spółek z indeksu WIG20 wskaźnik ten spadł do poziomu 0,81. Oznacza to, że wycena giełdowa blue chips była niższa od ich wartości księgowej. P/BV dla akcji PKN Orlen osiągnął wartość 0,47 a KGHM - do 0,48. Taką sytuację szybko dostrzegli inwestorzy i dobrze na tym wyszli.

Liga poszkodowanych

W Polsce największe spadki kursów akcji odnotował sektor odzieżowy, gdzie z powodu zamknięcia galerii handlowych indeks WIG-Odzież stracił w ciągu niecałego miesiąca 50 proc. wartości z lutego.
Pandemia mocno uderzyła również w branżę turystyczną. Spektakularny spadek, licząc od 24 lutego do połowy marca, zanotowała spółka Rainbow, której akcjonariusze stracili 84 proc. zaś akcje operatora czarterowych lotów EnterAir, potaniały o 74 proc. Znany producent mebli spółka Forte odnotowała do kwietnia spadek o 72 proc. Spółka jest mocno zadłużona a pandemia wymusiła wstrzymanie produkcji. Akcjonariusze spółki CCC w najgorszym momencie stracili 73 proc. Firma liczy, że kapitał 506,9 mln złotych pozyskany w kwietniu poprzez udaną emisję akcji pozwoli jej wstać na nogi. Ponadto dynamicznie rozwijany e-commerce przynosi CCC coraz większe przychody. Do najbardziej poszkodowanych przez pandemię należał też Mabion, którego akcje potaniały o 68 proc. Jest to spółka biotechnologiczna, która borykała się z rejestracją leku.
Duże straty ponieśli akcjonariusze banków notowanych na GPW – indeks sektorowy WIG Banki osunął się do końca kwietnia o 46 proc. Alior Bank, któremu nie wiedzie się od początku 2018 roku nadzwyczaj boleśnie odczuł cios zadany przez Covid-19. Kursy jego akcji w okresie zawirowań koronawirusowych spadły o 56 proc. Inne banki również nie były odporne na pandemię - PKO Bank Polski potaniał o 43 proc. a Pekao o 53 proc. Natomiast 52 proc. wartości giełdowej z lutego straciły akcje mBanku, Millennium 62 proc. oraz BOŚ 41 proc. Koronawirus nie oszczędził także pozostałych banków notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Późniejsze miesiące nie przyniosły bankom istotnej poprawy notowań z wyjątkiem BOŚ.
Podczas, gdy większość indeksów sektorowych odreagowała w późniejszym czasie korektę to sektor bankowy nie odrobił strat do czerwca a odpowiadający mu indeks na giełdzie był w połowie czerwca o 1/3 niższy aniżeli w lutym. Banki przejęły na siebie znaczną część uderzenia pandemii i muszą teraz zmierzyć się z ryzykiem prawnym związanym z kredytami hipotecznymi w walutach obcych, niespłacanymi kredytami i zerowymi stopami procentowymi. Ma to istotny wpływ na postrzeganie sektora przez inwestorów.
Nie wszystkie polskie spółki giełdowe straciły na pandemii. Kiedy większość akcji pikowała, notowania 24 spółek na warszawskiej giełdzie wzrosły. Były to głównie spółki biotechnologiczne i kosmetyczne.

Biotechnologie górą

Pojawienie się nowego wirusa i spustoszenie, jakiego dokonał na świecie postawiło na nogi sektor farmaceutyczny na całym świecie. Na całym świecie w laboratoriach firm biotechnologicznych trwają intensywne prace nad wynalezieniem skutecznej a zarazem bezpiecznej szczepionki i leku na COVID-19. Wyniki badań, śledzone uważnie przez media, mają istotne przełożenie na ich notowania giełdowe. Wystarczy jakakolwiek informacja w mediach aby pobudzić wyobraźnię spekulantów, którzy w krótkim czasie są w stanie wywindować ceny akcji. W większości przypadków będzie to gorzkie rozczarowanie, bowiem efekty prac mogą nie spełnić oczekiwań. Kto wygra ten wyścig? Przykładem spółek, które odnotowały spektakularne wzrosty notowań biotechnologiczna spółka Novavax z Maryland. Od kwietnia do czerwca jej kurs wzrósł na NASDAQ siedem razy. Z kolei po informacji o pomyślnych efektach badań klinicznych nad szczepionką akcje Moderny na podrożały w tym okresie o ponad 200 proc. Notowania brytyjsko-szwedzkiego koncernu farmaceutycznego AstraZeneca obiecującego dostawę szczepionki jeszcze w tym roku wzrosły od marca na giełdzie w Londynie około 50 proc.
W Polsce zainteresowaniem inwestorów cieszył się w ostatnich miesiącach Biomed Lublin, producent szczepionki na gruźlicę, z którą wiąże się nadzieję budowania odporności na koronawirusa. Notowania tej spółki na GPW wzrosły od połowy marca o około 600 proc. Natomiast notowania akcji Celon Pharma do czerwca odrobiły straty poniesione na przełomie lutego i marca. W tym przypadku odnotowano wzrost kursów o 65 proc. Ceny akcji Biotonu jak również Ryvu Therapeutics wzrosły w tym okresie dwukrotnie. Z kolei Selvita mająca istotny wkład w badaniach nad lekami po tąpnięciu w marcu do połowy roku odnotowała wzrost kursów akcji o 150 proc.

Nagłe ożywienie

Pesymizm, którego skutkiem był krótkotrwały krach giełdowy okazał się przedwczesny. Inwestorzy szybko dostrzegli szansę korzystnego wejścia na rynek, bowiem ceny akcji znalazły się na historycznie niskich poziomach. Podjęte ryzyko opłaciło się. Odbicie notowań było równie dynamiczne jak spadki podczas paniki. Pandemia w wielu krajach ustępuje i gospodarki są odmrażane, życie powraca do normy a giełdy światowe odnotowują wzrosty cen akcji. W ciągu trzech miesięcy od marcowego dołka indeks Dow Jones wzrósł o ponad 50 proc. Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie do połowy czerwca odrobiła straty, jakie poniosła podczas marcowej korekty, a WIG20 wzrósł o 52 proc.
Wzrost zmienności kursów akcji przełożył się na zwiększenie obrotów na giełdach papierów wartościowych. London Stock Exchange odnotowała wzrost obrotów w marcu wobec poprzedniego miesiąca o 52 proc., Deutsche Börse - o 62 proc., Euronext - o 55 proc., Wiener Börse – o 78 proc. Na GPW obroty w marcu były wyższe o 44 proc. w stosunku do miesiąca poprzedniego oraz o 60 proc. wobec analogicznego okresu ubiegłego roku. Także w kolejnych miesiącach obroty były dużo wyższe niż rok wcześniej – w kwietniu o 71 proc. a w maju o 23 proc. Jak widać giełdy są jednymi z nielicznych podmiotów, które w okresie pandemii odnotowały zwiększone przychody. Tak bynajmniej wygląda to krótkoterminowo.

Ropa naftowa

W związku z pandemią koronawirusa, która sparaliżowała działalność wielu gospodarek, na czele z amerykańską, drastycznie spadło zapotrzebowanie na ropę naftową. Pomimo, że kraje OPEC i Rosja doszły do porozumienia w sprawie zmniejszenia wydobycia o 10 proc. to i tak nie równoważono spadku popytu. Dynamicznie wzrosły więc zapasy tego surowca i wyczerpywały się miejsca jego magazynowania. Tymczasem producenci ropy nie mogli zatrzymać produkcji, bowiem jej ponowne uruchomienie wiąże się z dodatkowymi kosztami a także utratą pozycji na rynku. Miało to przełożenie na spadek cen ropy, której cena w USA obniżyła się do poziomu z 1946 roku. A tymczasem magazyny w Cushing w stanie Oklahoma szybko zapełniły się ropą.
W końcu doszło do niewiarygodnej sytuacji – producenci i traderzy sprzedający ropę byli skłonni zapłacić aby ktoś odebrał od nich towar. Znalazło to odzwierciedlenie na giełdzie CME, gdzie notowania majowych kontraktów terminowych na fizyczne dostawy amerykańskiej i kanadyjskiej ropy spadły poniżej zera. W przeciwieństwie do kontraktów futures rozliczanych finansowo, posiadacze tego rodzaju instrumentów mają obowiązek zakupu i odbioru aktywa bazowego po ustalonej cenie i w oznaczonym terminie.
21 kwietnia 2020 roku, na dzień przed wygaśnięciem serii kontraktów terminowych na dostawę ropy w maju, notowania kontraktów West Texas Intermediate (WTI) spadły do minus 37,63 USD. Był to przedostatni dzień przed wygaśnięciem tych kontraktów a podmioty posiadające długą pozycję, nie dysponujące miejscem na składowanie ropy, zostały przyciśnięte do muru. Ujemne kursy odnotowano również na kontraktach na ropę Western Canadian Select (WCS) z Alberty. W tym przypadku ich kurs na giełdzie obniżył się do minus 4,68 USD. W następnych miesiącach sytuacja zaczęła się normować i w czerwcu ceny ropy kształtowały się w zakresie 35-40 USD za baryłkę. Zapasy ropy będą z czasem się zmniejszać, bowiem gospodarki są odmrażane, przywracany jest ruch lotniczy i życie powraca do normalności.
Sytuacja z notowaniami kontraktów na ropę pokazuje, jak szok wywołany kryzysem przenosi się na różne rynki i sprawia, że zachowują się one nietypowo.
Wzrost niepewności wyzwala zainteresowanie aktywami powszechnie uważanymi za bezpieczne. Do takich należy złoto. Jego cena wzrosła od połowy marca do połowy maja wrosła o ok. 15 proc. Zainteresowanie zakupami kruszec spowodowało, że w u dystrybutorów brakło sztabek i monet. Czas oczekiwania na dostawę sztabek i monet wydłużył się do kilku tygodni. Sukcesy w opanowaniu pandemii uspokoiły nastroje i zmniejszyło się poczucie niepewności. Do połowy czerwca cena kruszcu obniżyła się o ok. 7%.