Praca inwestycyjnego doradcy klienta w Saxo Banku
Pracując w Londynie wie się, że to międzynarodowe centrum finansowe. Kiedy dostałem zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną byłem jeszcze w trakcie egzaminów na studiach magisterskich na wydziale ekonomii na uniwersytecie w Yorku. Nie mogłem sobie pozwolić na bilet kolejowy (w Anglii są o wiele droższe), więc wybrałem się do Londynu autobusem.
Po sześciogodzinnej jeździe dotarłem do Canary Wharf - bankowej dzielnicy Londynu i po wyjściu z metra zobaczyłem dżunglę szkła i metalu, a między drapaczami chmur mrowisko ludzi wyglądających jak stuprocentowi bankowcy i brokerzy - w garniturach, lakierkach i z konserwatywnymi fryzurami. Pomyślałem, że praca w takim miejscu to szczyt nudy.

W trakcie kilkutygodniowego szkolenia dowiedziałem się, że się ogromnie w tym osądzie pomyliłem. To prawda, że managerowie inwestują w ciebie i musisz się uczyć znacznie szybciej niż na uniwersytecie, ale możesz zdobywać wiedzę u największych autorytetów z dziedziny finansów.

Poza tym Saxo Bank to międzynarodowy bank inwestycyjny, choć z główną siedzibą w Danii w Kopenhadze i skład narodowościowy jego pracowników to niezwykła kulturowo-religijna mieszanka. Panuje tu niesamowita atmosfera współpracy, nie naruszana międzynarodowymi konfliktami. Bardzo miło było obserwować, gdy np. w czasie wojskowej operacji izraelskiej w Libanie moja libańska koleżanka i izraelski kolega byli w jak najlepszych stosunkach, lub gdy moi irańscy koledzy w czasie napiętych stosunków miedzy rządem w Teheranie i Londynem zgodnie współpracowali z Anglikami. Jestem pewien, że odczuwają to również inwestorzy, którzy chwalą nas za wysoką jakość obsługi klienta. Nauczyłem się wówczas, że dla businessu nie istnieją granice. Druga, dość oczywista zasada kapitalizmu znajdująca zastosowanie w Saxo Banku, to potrzeba inwestowania w efektywnego pracownika. Jeśli jesteś dobry w tym co robisz, otrzymasz najlepsze szkolenia i więcej wiedzy niż możesz wchłonąć, a zapłaci za to firma, bo wie że nakłady na naukę szybko się zwrócą.

Saxo Bank jest stosunkowo niewielką instytucją w porównaniu z niektórymi bankowymi gigantami, ale właśnie dzięki temu mam ogromną swobodę działania i pole do popisu dla kreatywności. Dopiero od niedawna istniejemy na polskim rynku i mam możliwość razem z moimi polskimi kolegami z Londynu i Kopenhagi koordynować kampanię marketingową oraz współpracować z partnerami w Polsce.

Trudno jest wymienić kraj w którym nie mieszka przynajmniej jeden z moich klientów. Oprócz osób z państw takich jak USA, UK, Niemcy czy Francja doradzałem inwestycje obywatelom tak egzotycznych krajów jak Meksyk, Mołdawia, Indie, Watykan czy Tadżykistan. Nieważne z jakiego jest się kraju i czy chce się handlować akcjami, walutą, kontraktami futures czy CFD. Wszyscy chcą inwestować z zyskiem, a my staramy im się to ułatwić. Dla businessu nie istnieją granice.