Rynek struktur może się podwoić w 2009 roku
383 zł – tyle pieniędzy zainwestowanych w produkty strukturyzowane przypada na jednego Polaka. W Czechach jest to 1138 zł, w Niemczech prawie 10 tysięcy. Czy to znaczy że czeka nas szybki wzrost rynku struktur? To bardzo realne.
W roku 2008 Polacy zainwestowali w produkty strukturyzowane kwotę ponad 5 mld zł (we wszystkich poprzednich latach wpłacili ok. 10 mld zł). W tym samym czasie na potęgę wypłacaliśmy pieniądze z funduszy – w całym kończącym się roku ponad 30 miliardów złotych. Wygląda więc na to że inwestorzy nadal chcą zarabiać ale przede wszystkim nie chcą tracić. Gwarancja zwrotu kapitału na koniec 3 czy 4-letniej lokaty okazuje się dużą wartością. Inwestor który w kilka miesięcy stracił 60 proc. w funduszu akcji sporo by dał za taką perspektywę.

Struktury spełniły też swoją rolę jako sposób na dywersyfikację portfela. Pojawiły się rozwiązania oparte na towarach rolnych, walutach, metalach szlachetnych i przemysłowych, akcjach spółek z tak egzotycznych regionów jak Bliski Wschód czy Afryka Północna. Niestety „kryzys jaki się zdarza raz na sto lat” nie oszczędził żadnej klasy aktywów i sporo produktów skończy się za rok czy dwa wyłącznie zwrotem kapitału.

Inwestorzy słusznie jednak mają prawo oczekiwać od struktur dobrych wyników niezależnie od koniunktury. W przeciwieństwie do  tradycyjnych funduszy, które nie mają zbyt wielkiego manewru, instrumentarium wykorzystywane w produktach strukturyzowanych daje ogromne możliwości. Z pewnością znajdą się więc rozwiązania które przyniosą sensowne stopy zwrotu – na przykład te oparte na strategiach przypominający fundusze hedgingowe.

Niestety nieliczne produkty zostały skonstruowane tak by zarabiać na spadkach – dystrybutorzy obawiali się negatywnego odbioru inwestorów. Każdy dystrybutor chce w ramach swojej oferty zebrać jak najwięcej środków. A klienci są bardziej skłonni uwierzyć we wzrost danej klasy aktywów niż w spadek. Dlatego nie mamy polskiego odpowiednika certyfikatu Merrill Lynch Double Bear, który od lutego 2008 roku jest już prawie 80 proc. na plusie (daje zarobić dwa razy tyle ile wynosi spadek indeksu DAX).

Możemy być jednak przekonani, że w przyszłym roku wraz ze wzrostem liczby produktów wzrośnie także liczba takich potencjalnych inwestycyjnych hitów. Produkty strukturyzowane nie są perpetuum mobile. Są jednak na tyle zróżnicowane, że w każdych warunkach rynkowych niektóre z nich będą przynosić wysokie zyski. Cześć da zarobić przeciętnie, a część zwróci jedynie wpłacony kapitał. Jedne czego można być pewnym: będziemy mieć na rynku coraz więcej bardzo zróżnicowanych produktów. A każdy będzie zachwalany jako unikalne i wspaniałe rozwiązanie. 

Kończący się rok jest dla struktur tym czym była końcówka 2001 dla funduszy inwestycyjnych – nieco bardziej rozłożonym w czasie przebudzeniem rynku. Inwestorzy nagle zobaczyli jak silne i gwałtowne mogą być spadki na rynkach finansowych – niezależnie od klasy aktywów. Zaczęli więc szukać innych pomysłów na inwestowanie. Spora część oczywiście wybrała lokaty bankowe. Wielu jednak uznało że może sobie odpuścić 6 czy 7 zysku proc. rocznie w zamian za szansę na więcej.

W tym roku do dyspozycji mieliśmy ok. 250 produktów. Sporo? W Niemczech było ich 260.. tysięcy. U nas wiec też będzie więcej – możemy się nawet zbliżyć do 500-600 nowych ofert. Mam nadzieję że większa liczba dużych instytucji finansowych pójdzie w ślady Noble Banku, który co miesiąc uruchamia kilka struktur. Co prawda są to kolejne serie tych samych rozwiązań ale jest to pewna oznaka dojrzałości podejścia do tematu.

W wielu znacznie większych bankach struktury są czymś w rodzaju ewenementu – co 2-3 miesiące pojawia się nowy produkt wspierany dużą kampania reklamową. Tymczasem tego typu produkty powinny stać się stałym elementem oferty. Zauważyły to już liczne firmy doradztwa finansowego które z wielu względów nie chcą tworzyć własnych produktów strukturyzowanych i decydują się na oferowanie gotowych rozwiązań dostarczanych przez wyspecjalizowane firmy – wspomniany Noble Bank (wspólnie z TU na Życie Europa), Wealth Solutions czy NWAI.

Jeśli chodzi o innowacyjność i szukanie chwytliwych tematów inwestycyjnych polski rynek nie odbiega już od rynków rozwiniętych. Przekonaliśmy się już energia odnawialna to nic innego jak akcje wybranych spółek – na tym też można tracić. Zobaczyliśmy że mimo przygniatającej argumentacji za dalszym wzrostem cen, pszenica czy ropa mogą spaść o połowę w 2 miesiące. Zobaczyliśmy niektóre bardzo wyrafinowane strategie inwestycyjne opracowane przez sztaby specjalistów które mimo że historycznie tylko rosły ostatnio trochę się popsuły. Niektórzy patrzyli może jak indeks mierzący koszty frachtów morskich, na którym też opiera się struktury, stracił w kilka miesięcy 92 procent (na szczęście na górce nie zainwestowali Polacy). Słowem: możemy powoli nabierać dystansu do „cudownych rozwiązań” i urealnić swoje oczekiwania.

To samo dotyczy tzw. formuł wypłaty, a wiec sposobów w jaki obliczany jest zysk ze struktury. Najczęściej stosowana jest oczywiście opcja europejska która zapewnia udział we wzroście danego instrumentu finansowego. Ale pojawiały się na rynku też inne pomyły takiej jak autocall, swing, opcje barierowe, binarne, cliquet, himalaya czy lookback. Definicje można znaleźć w dowolnym leksykonie z branżowym „żargonem”. Polska jest "do przodu" pod tym względem z uwagi na aktywność zagranicznych banków inwestycyjnych, które w praktyce „składają” wszystkie struktury oferowane na naszym rynku.

Nie oczekujmy więc jakichś specjalnych nowych wynalazków. Oczywiście struktury będę różnorodne – szkoda byłoby nie wykorzystać możliwości jakie oferują. Myślę jednak że inwestorzy zaczną doceniać proste rozwiązania. W tym produkty bez gwarancji kapitału, w proporcji 1:1 śledzące określone aktywa (tak tak, to też są struktury).

Wraz z poszerzeniem oferty rynkowej pojawi się więcej produktów z gwarancją kapitału poniżej 100 proc. Dzisiaj jest to niestety parametr bezwzględnie wymagany przez inwestorów. Dodatkowy wymóg to krótki okres inwestycji i duża szansa na zysk. Skutek może być tylko jeden: wiele produktów skonstruowanych dla zaspokojenia takich potrzeb nie zarobi nic. Interesująca będzie reakcja inwestorów – jaka część z nich uzna że została „nabita w struktury”, a którzy zostali na taki scenariusz odpowiednio przygotowani. Ci pierwsi z pewnością nie będą zainteresowaniu dalszych inwestowaniem w ten sposób.

Percepcja struktur wśród inwestorów będzie oczywiście ważnym czynnikiem sprzyjającym lub hamującym rozwój rynku. Zobaczymy jak do tematu podejdą media – na razie struktury rzadko w nich goszczą, w efekcie prezentowane analizy są pobieżne i uproszczone. Z czasem jednak, gdy struktury będą stanowić nie 2,5 ale 5 czy 10 proc. oszczędności Polaków dziennikarze będą się musieli bliżej przyjrzeć poszczególnym rozwiązaniom. Powstaną również specjalistyczne serwisy poświęcone strukturom. W tej chwili, paradoksalnie, polski rynek struktur jest analizowany najbardziej szczegółowo przez londyńską firmę Arete Consulting (www.StructuRedretailProducts.com).

Najważniejszym motorem wzrostu rynku będzie jednak determinacja dystrybutorów. A tej możemy być pewni. Banki chętnie oferują struktury, bo część pozyskanych aktywów może zaraz wrócić do nich w formie depozytu. Doradcy finansowi postrzegają struktury jako produkt który można oferować klientom nawet w trudnych czasach – kiedy nie sprzedają się fundusze inwestycyjne, a kredyty hipoteczne są droższe i trudniej dostępne. Możemy więc oczekiwać silnego zainteresowania klientów i jednocześnie aktywności ze strony dystrybutorów. Efektem będzie wzrost rynku. Być może za rok będziemy już się mogli pochwalić kwotą 660 zł struktur „na głowę” co by oznaczało 25 miliardów złotych zainwestowane w ten sposób wobec 14 miliardów obecnie.

Myślę że w przyszłym roku nadal dominować będą struktury oferowane w formie ubezpieczeń na życie. Nie ulegną zmianie zasady opodatkowania inwestycji. Nadal więc tego typu „opakowanie” będzie zapewniać zysk wolny od podatku Belki. W Europie Zachodniej większość struktur oferowana jest jako papiery wartościowe wyemitowane przez banki (najczęściej są to największe na świecie banki, w tym banki inwestycyjne). W efekcie klient jest narażony na ryzyko bankructwa emitenta takiego papieru. Po upadku Lehman Brothers wielu posiadaczy wyemitowanych przez ten bank struktur straciła pewność odzyskania kapitału. W Polsce, właśnie dzięki oferowaniu struktur w formie polis, ten problem praktycznie nie istnieje (poza emisjami w ramach bankowości prywatnej). Odpowiedzialność za produkt bierze bowiem na siebie polska firma ubezpieczeniowa.

Wszystko wskazuje na to, że Polska dołączyła do innych krajów europejskich, w których produkty strukturyzowane stały się stałym elementem finansowego krajobrazu. W przyszłym roku należy oczekiwać szerszej i bardziej różnorodnej oferty. W tym, rozwiązań które będą stanowić bezpośrednią konkurencję dla funduszy inwestycyjnych.